Obowiązki domowe – dlaczego są ważne w wychowaniu dzieci?
Kiedy rozmawiam z rodzicami, często słyszę pytanie: „Czy naprawdę warto dawać dziecku obowiązki domowe? Czy nie lepiej pozwolić mu skupić się na nauce i zabawie?” To pytanie powraca regularnie i pokazuje, że jako dorośli czasem wahamy się, czy nie „przeciążymy” dziecka. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że to właśnie obowiązki domowe są jednym z ważniejszych elementów wychowania – i to nie dlatego, że pomagają nam, dorosłym, ale dlatego, że rozwijają dziecko.
Obowiązki uczą odpowiedzialności. Kiedy dziecko wie, że to ono nakrywa do stołu, podlewa kwiaty czy wynosi śmieci, zaczyna rozumieć, że dom jest wspólną przestrzenią, za którą każdy odpowiada. Uczy się, że jego wysiłek ma znaczenie i że jest częścią czegoś większego – rodziny. W ten sposób rodzi się poczucie sprawczości i świadomość, że mały człowiek ma realny wpływ na otoczenie.
Często spotykam dzieci, które mówią: „Nie muszę nic robić, mama zrobi za mnie”. Na pierwszy rzut oka może to wyglądać jak wygoda, ale w praktyce to sygnał, że dziecko nie doświadcza jednego z najważniejszych uczuć – bycia potrzebnym. Badania psychologiczne jasno pokazują, że dzieci, które mają dostosowane do wieku obowiązki, czują się bardziej pewne siebie i kompetentne. To właśnie te drobne, codzienne zadania – pozornie niewielkie – budują poczucie wartości.
Obowiązki domowe to także szkoła wytrwałości. Nie zawsze są przyjemne. Trzeba wstać od komputera, żeby nakarmić psa. Trzeba włożyć naczynia do zmywarki, choć wolałoby się dokończyć grę. To właśnie te momenty uczą, że w życiu są zadania, które trzeba wykonać, nawet jeśli nie mamy na nie ochoty. To doświadczenie niezwykle przydatne w dorosłości – kiedy obowiązki szkolne czy zawodowe nie zawsze będą łatwe i przyjemne.
Rodzice często obawiają się, że obowiązki zabiorą dziecku dzieciństwo. Z mojego doświadczenia wynika coś odwrotnego – że obowiązki uczą dziecko równowagi. Pokazują, że jest czas na zabawę, ale jest też czas na odpowiedzialność. Że życie składa się z przyjemności i zadań, i że jedno nie wyklucza drugiego.
Warto pamiętać, że obowiązki to nie kara. Jeśli traktujemy je jako naturalną część życia rodzinnego, dziecko uczy się, że wspólnota to współpraca. Wspólne gotowanie obiadu, sprzątanie po kolacji czy nawet segregowanie prania mogą być okazją do rozmów, żartów i bycia razem. To właśnie wtedy najmocniej budują się więzi rodzinne – w codziennych, prostych czynnościach.
Oczywiście obowiązki powinny być dopasowane do wieku. Małe dzieci mogą z dumą podlewać kwiaty, sprzątać swoje zabawki czy podawać sztućce do stołu. Uczniowie szkoły podstawowej świetnie radzą sobie ze ścieleniem łóżka, karmieniem zwierząt czy pomaganiem przy zakupach. Nastolatki mogą już samodzielnie przygotować prosty posiłek, posprzątać mieszkanie czy zrobić pranie. Dzięki temu każdy etap rozwoju niesie ze sobą nowe wyzwania i uczy kolejnych umiejętności, które w dorosłym życiu staną się czymś naturalnym.
Dlatego zachęcam Państwa, by nie bać się powierzania dzieciom obowiązków. To nie jest odbieranie im dzieciństwa, ale dawanie im narzędzi do dorosłości. Dziecko, które dziś nauczy się dbać o własny pokój, jutro łatwiej poradzi sobie w dorosłym życiu. A co najważniejsze – będzie miało poczucie, że jest ważną częścią rodziny, która na niego liczy.
Wiek dziecka | Przykładowe obowiązki |
---|---|
Przedszkolak (3–6 lat) | odkładanie zabawek, podlewanie kwiatów, wkładanie brudnych ubrań do kosza, podawanie sztućców do stołu |
Uczeń młodszych klas (7–9 lat) | ścielenie łóżka, karmienie zwierzaka, wycieranie kurzu, pomaganie przy zakupach, odkładanie naczyń do zmywarki |
Uczeń starszych klas (10–12 lat) | odkurzanie, proste prace w kuchni (np. krojenie warzyw), wynoszenie śmieci, segregacja prania |
Nastolatek (13+ lat) | gotowanie prostych posiłków, mycie podłóg, robienie prania, opieka nad młodszym rodzeństwem, planowanie swojego czasu |
Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom – głos psychologa do rodziców
10 września cały świat zatrzymuje się na chwilę, żeby mówić o jednym
z najtrudniejszych tematów – o samobójstwach. To temat, którego boimy się dotknąć, bo jest bolesny, bo budzi lęk. Ale właśnie dlatego trzeba o nim mówić. Jako psycholog szkolny, który od lat towarzyszy dzieciom i młodzieży w ich trudnościach, wiem jedno – milczenie zabija, a rozmowa ratuje życie.
Nie są to tylko moje słowa z praktyki. Dane są jednoznaczne. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że co 40 sekund ktoś na świecie odbiera sobie życie. W Polsce każdego roku życie traci w ten sposób kilkaset osób poniżej 18. roku życia. A prób samobójczych jest jeszcze więcej – w 2023 roku ponad 2000 dzieci i nastolatków podjęło taki krok. To są liczby, które nie powinny istnieć. Ale za każdą liczbą stoi dziecko, które nie zobaczyło już dla siebie nadziei.
Samobójstwo nie rodzi się z dnia na dzień. To proces. Psychologia mówi o nim jako
o „spirali kryzysu” – powolnym pogłębianiu się cierpienia, które dla dziecka staje się nie do zniesienia. Amerykański badacz Edwin Shneidman pisał, że samobójstwo nie jest pragnieniem śmierci, ale pragnieniem końca bólu. I to zdanie najlepiej oddaje to, z czym mierzą się młodzi ludzie. Oni chcą ulgi, nie końca życia.
Dlatego tak ważna jest nasza rola – dorosłych. Rodzice często pytają mnie: „co mam zrobić, żeby moje dziecko nie wpadło w taki kryzys?”. A ja odpowiadam: bądź obok. Rozmawiaj. Pytaj nie tylko o stopnie, ale o to, co czuje, czego się boi, co sprawia mu radość. To właśnie te codzienne rozmowy są – jak pokazują badania – najskuteczniejszą profilaktyką. National Institute of Mental Health jasno podkreśla: poczucie bycia wysłuchanym i akceptowanym jest jednym z najważniejszych czynników chroniących przed samobójstwem.
Z doświadczenia wiem, że czasem te sygnały są bardzo subtelne. Dziecko zamyka się w pokoju, mówi częściej, że „nie ma sensu”, nagle obniża mu się nastrój. Łatwo to zrzucić na „bunty” albo „humory dorastania”. Ale prawda jest taka, że każdy taki sygnał powinien być dla nas poważnym alarmem. Lepiej zareagować za wcześnie, niż za późno.
Rodzice często boją się rozmawiać o samobójstwie – myślą, że samo słowo może „podsunąć pomysł”. To mit. Nauka pokazuje, że rozmowa o trudnych emocjach nie zwiększa ryzyka, a wręcz odwrotnie – otwiera przestrzeń do szukania pomocy.
Dlatego proszę Was dziś, w tym symbolicznym dniu – nie bójcie się pytać, nie bójcie się słuchać. Jeżeli coś Was zaniepokoi – sięgnijcie po wsparcie. Są telefony zaufania, są poradnie psychologiczno-pedagogiczne, są psycholodzy w szkołach. Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111 działa całą dobę, bezpłatnie i anonimowo. To naprawdę może uratować życie.
Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom przypomina nam, że każde życie jest bezcenne. I że w ogromnej większości przypadków tragedii można zapobiec – jeśli tylko będziemy obecni, uważni i gotowi nieść nadzieję wtedy, kiedy dziecko już jej nie widzi.
Zachęcam Państwa także do odwiedzenia zakładki „Gdzie szukać pomocy”, gdzie znajdą Państwo konkretne adresy i telefony instytucji wspierających dzieci, młodzież
i rodziny w kryzysie.
Szymańska Martyna
psycholog szkolny